Festiwalowy niezbędnik kinomana

by Mila

Przełom kwietnia i maja to dla mnie od kilku lat czas po brzegi wypełniony filmami – przede wszystkim za sprawą krakowskiego festiwalu Off Camera. Ale tak naprawdę sezon na mniejsze lub większe festiwale filmowe nigdy się nie kończy. O różnych porach roku i w różnych zakątkach kraju i świata – zawsze gdzieś trwa święto kina. A do takiego święta warto się odpowiednio przygotować. Jeśli wybieracie się w najbliższym czasie na jakiś festiwal, oto kilka rzeczy, które powinniście mieć ze sobą:

Dobry plan

Im większy festiwal, tym więcej filmów do wyboru – a to oznacza, że uczestnictwo w imprezie warto sobie dobrze zaplanować. Najlepiej zacząć planowanie odpowiednio wcześniej, bo prawdopodobnie nie będzie łatwo… W końcu spośród dziesiątków pokazywanych filmów trzeba wybrać te, które nas interesują, wcisnąć je wszystkie w swój grafik i to tak, by żadne seanse na siebie nie nachodziły – co (przynajmniej na Off Camerze) często graniczy z niemożliwością – i tak, by ewentualnie między seanse dało się wcisnąć jeszcze jakiś obiad albo kawę wypitą w przelocie. Okiełznanie festiwalowej logistyki bywa procesem długotrwałym i pełnym frustracji, zwłaszcza, gdy serce chciałoby zobaczyć więcej filmów, niż umysł i ciało uważają za możliwe… Oczywiście spontaniczne uczestnictwo w festiwalu też daje sporo frajdy, ale im bardziej ambitną liczbę filmów chcielibyście zmieścić w ograniczonym czasie, tym bardziej niezbędny staje się dobrze rozplanowany grafik.

Kilka dni wolnego

Początkującemu festiwalowiczowi prawdopodobnie wystarczy parę filmów obejrzanych na szybko po pracy, ale kiedy już zasmakujesz w atmosferze imprezy, szybko poczujesz niedosyt i całkiem możliwe, że od razu zaczniesz oszczędzać na karnet na przyszły rok. Festiwalowe życie wciąga, a przy porannych godzinach niektórych seansów i chęci zanurzenia się w pełni we wszystkie atrakcje imprezy, kilka dni urlopu jest jak najbardziej wskazane. Co prawda oznacza to, że po raz kolejny zamiast wygrzewać się na jakiejś plaży, spędzam majówkę w ciemnym kinie, oglądając często dość ciężkie filmy… ale zaręczam, że warto!

Dobre planowanie to podstawa: moja Off Camera zaczyna się tydzień wcześniej – od prób ułożenia harmonogramu.

Wygodne buty

Nie ma się co oszukiwać – nawet jeśli czekają cię niezliczone godziny spędzone w wygodnym kinowym fotelu, to cały dzień biegania pomiędzy salami i kinami wymaga wygodnego obuwia. Zwłaszcza, jeśli pomiędzy seansami masz 15 minut na dotarcie z jednego kina do drugiego i złapanie jakiejś kawy po drodze.

Naładowany telefon

Podczas festiwalu nie ma nic gorszego niż rozładowany telefon, w którym masz swój drobiazgowo rozpisany plan seansów (patrz punkt pierwszy) i za pomocą którego śledzisz social media. A media społecznościowe śledzić należy, bo bardzo często dzięki nim można wygrać coś fajnego w konkursach organizowanych przez sponsorów festiwalu, można też zdobyć wejściówki na różne towarzyszące wydarzenia albo z zacięciem stalkera śledzić, gdzie w danym momencie można wpaść na gwiazdy kina przechadzające się po mieście. Nie odbieraj sobie tych możliwości – przed wyjściem z domu dobrze naładuj telefon albo zawsze noś przy sobie powerbank!

Dobry aparat i/lub kijek do selfie

Powiedzmy to sobie otwarcie – będziesz robić dużo zdjęć. Bo jak inaczej pochwalisz się na Instagramie tymi wszystkimi fantastycznymi rzeczami, które właśnie robisz, i miejscami, w których jesteś? Jak inaczej sprawisz, że wszyscy znajomi zzielenieją z zazdrości na widok Twojej foteczki ze słynnym aktorem? Zawsze bądź przygotowany do zrobienia dobrego zdjęcia – ale też nie zapominaj o tym, żeby po prostu przeżywać wyjątkowe momenty i czasem wystawić nos zza kijka od selfie.

Dobry humor i otwarty umysł

Pozytywne nastawienie do zdecydowanie najważniejszy i obowiązkowy rekwizyt festiwalowicza. Przed tobą mnóstwo dobrych filmów, emocjonujących dyskusji i ciekawych ludzi – idź i czerp z tego pełnymi garściami!

Przeczytaj także: